Po prawie półrocznych wakacjach wszystko zaczęło wracać do rutynowej 'normalności'. Podróże się się skończyły.
A przynajmniej chwilowo.
Na samym uniwersytecie dużo różnic nie ma; tylko budynek się różni, ludzie inni. Trochę nauki, trochę imprez, trochę obowiązków.
Znów zaczęło się późne chodzenie spać, wczesne wstawanie, dociskanie w porannym autobusie, kawa na obiad.
A oprócz studiów zaczęła się jeszcze jesień. Zimny wiatr, deszcz i szybko zachodzące słońce. Brr. Wróciłam do moich kilku litrów herbaty dziennie.
Najważniejsze jest zaopatrzenie - kilka, kilkanaście małych puszeczek z sypkim szczęściem - herbaty zielone, czarne, czerwone, owocowe...
Oj tak, przede mną kolejna zima do przetrwania.
A na zimno najlepszy do herbaty jest domowy chlebek z miodem. Mmmmniam.
Chlebek pszenno-żytni z sezamem
Składniki:
370g mąki pszennej pełnoziarnistej
100g mąki żytniej
30g drożdży świeżych
300ml letniej wody
3 łyżki oliwy z oliwek
2 łyżeczki cukru Demerara
1.5 łyżki soli
sezam
Drożdże pokruszyć, zasypać cukrem i zalać trzema łyżkami wody. Odstawić na około 10 minut. W międzyczasie do dużej miski wsypać mąkę, sól i sezam (ilość zależy od Was;)). Następnie suche składniki wymieszać z wodą, oliwą i zaczynem. Całość dokładnie wyrobić. Tak gotowe ciasto odstawić na pod przykryciem w ciepłe miejsce. Po 45 minutach wyrobić je jeszcze raz, a następnie przełożyć do koszyka formującego kształt. Odstawić na kolejne 20 minut. Po tym czasie ciasto wyłożyć na blachę i piec w piekarniku nagrzanym do 225°C przez 35-40 minut. Chlebek ostudzić na kratce kuchennej.
P.S. Pytaliście o zdjęcia z wakacji. Jest ich na tyle dużo, że zdecydowałam się publikować je po jednym pod każdym postem aż do kolejnych wakacji. Obiecuję, że w większości będzie kulinarnie. :)
Tym sposobem zaczynamy.
Portugalia. Czasy Euro2012, a więc wieczorne oglądanie meczu obowiązkowe. A jak mecz to i piwko, a w Portugalii jak piwko to i ślimaki upieczone w sosie własnym do pogryzania.
oj,tak!zaczęło się;)ale,chyba nie jest najgorzej,skoro znajdzie się przyjemna chwila na upieczenie domowego bochenka pachnącego ciepłym klimatem;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
m.
Ślimaki - o nie:-) Ale może atmosfera otoczenia by pomogła:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Uwielbiam domowy chleb! :)
OdpowiedzUsuńŚlimaki - do tej pory nie skusiłam się ;)
Pochłonęłam cały wpis o podróżach za jednym razem. Masz takie lekkie pióro ;)
OdpowiedzUsuńChlebek wygląda bardzo smacznie, ale odkąd mam zakwas, chyba nie wrócę już do drożdżowych ;)
Gorąca herbata, domowy chleb... i spokojnie przetrwamy ten zimny czas :-)
OdpowiedzUsuńOjej, ślimaki.. nigdy nie jadłam i jakoś nie mam odwagi spróbować.
Trzymam kciuki za studia! :-)
też uwielbiam herbaty :)
OdpowiedzUsuńcieszę się, że nasz projekt się podoba :)
Domowy chlebek i jego zapach unoszący się w domu...pycha:-))
OdpowiedzUsuńJa każdą niedzielę poświęcam na pieczenie domowego chleba. Chlebek zmienia całkowicie atmosferę w domu. Mój nie jest taki ładny, okrągły jak Twój :)
OdpowiedzUsuńŚlimaki - odważnie, chlebek- domowo .
OdpowiedzUsuńPierwsze - nie, drugie - trzy razy tak :)
chleb tak, ślimaki nie! :)
OdpowiedzUsuńSuper. Nie ma to jak domowy chlebek:) Od czasu, kiedy zaczęłam piec, prawie nie kupuję pieczywa :)
OdpowiedzUsuń