Jedyną rzeczą, która trwając w moim jak i innych życiu się nie spóźnia, jest zima. Przyszła sobie o ponad miesiąc za wcześnie i mrozi policzki za każdym razem, gdy czekam na spóźniony autobus. Mrozi też wszystkie kolorowe liście na drzewach by te powoli umarły i odpadły. Tym sposobem widok za oknem staje się coraz bardziej surowy i goły.
Na szczęście jest jeszcze Słońce, które wytacza zimie wojnę i stara się trochę pogrzać zanim zniknie za horyzontem wczesnym popołudniem.
To wszystko sprawia, że każdego wieczoru spędzam długie i namiętne wieczory z poduszką, książką, herbatą i czymkolwiek słodkim (zima, a więc zapotrzebowanie na endorfiny szczęścia wzrasta!).
Czasem uda mi się wyjść spod ciepłego koca. Wtedy piekarnik idzie w ruch. Można powiedzieć, że przemieszczam się z jednego ciepłego miejsca w domu do drugiego. Taki instynkt samozachowawczy, o.
Tym sposobem kuchnia moja obrasta w chleby, ciasta i ciasteczka, których liczba bynajmniej nie jest wprost proporcjonalna do ilości domowników. Dlatego też na przykład takie muffiny przemieszczają się ze mną na rysunek tudzież do pracy, a tam tajemniczo znikają.
Jejku. Moje rozbudowane wywody zaczęte od spóźnień, przez zimo-jesień aż do mojego uzależnienia od urządzenia jakim jest piekarnik, zajęły cały post na Dzień Chleba. Pozostaje mi nic więcej jak podzielić się moim niedzielnym chlebkiem. Wirtualnie rzecz jasna ;)
Chleb pszenno-żytni na zakwasie z kminkiem
Składniki:
220g aktywnego zakwasu żytniego
150g mąki żytniej
215g mąki pszennej razowej
30g otrębów żytnich
200ml ciepłej wody
3 łyżki kminku
łyżka oregano
łyżka soli
łyżeczka cukru
Wszystkie składniki dokładnie wymieszać, wyrabiając ciasto przez ok. 5-7min. Następnie całość przełożyć do wysmarowanej oliwą miski, przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe (ok. 22ºC.) miejsce na dwie i pół godziny. Po tym czasie odgazować ciasto, chwilkę powyrabiać. Znów odstawić na dwie i pół godziny.
Ciasto wyciągnąć z misy, wyrobić i przełożyć do wysmarowanej oliwą blachy. Nastawić piekarnik na 230ºC. Gdy się nagrzeje do końca, wstawić brytfankę z ciastem. Po dziesięciu minutach zmniejszyć temperaturę do 215ºC i piec jeszcze ok. 25min. Wyłączyć piekarnik i odczekać jeszcze ok. 15min do wyjęcia ciasta.
Mój chlebek powędrował do taty, stąd też nie mam zdjęć środka.
Smacznego! :)
Czesc Asiu :) Oby jak najczesciej Cie ten piekarnik wyciagla spod koca ;) bo chleb kuszacy, a karteczka, z reczna jak mniemam adnotacja - sliczna! Pozdrawiam cieplo.
OdpowiedzUsuńAsia, musimy w końcu założyć jakiś wspólny biznes :) Łączący kulinaria z rysunkiem i - oczywiście - Twoją prozą :) Albo naszą. Będzie większy wypas.
OdpowiedzUsuńUwielbiam domowy chleb :) Bardzo ładnie zapakowany :)i pewnie pyszny :D
OdpowiedzUsuń